Taras poszerzony, okno tarasowe powiększone i przesunięte. Okno w jadalni powiększone i będzie zaczynać się równo z podłogą.
Pierwsza wpadka. Po wykopaniu fundamentów i rozłożeniu chudego betonu pod zbrojenie, przyszły sierpniowe nawałnice i pozalewały całe wykopy, teren jest gliniasty i woda nie miała ujścia. Zanim woda zeszła wykopy poszerzyły sie o kilka cm co niestety odbiło się na wiekszej ilości betonu do zalania ław.
Po kilku dniach sytuacja została opanowana
Zalewanie ław i murowanie już z pomocą ekipy budowlanej. Ekipa wchodziła tylko w soboty co w znacznym stopniu przeciągało prace. Do zimy miały być zrobione fundamenty i tego planu się trzymałem.
Kierownik budowy kazał całą glinę z wykopu wywalić. Koparkowemu zajeło nie całą godzinkę. Gliny pozbyłem się przy zasypywaniu fundamentów. Piasek przywozili a glinę zabierali.
Zasypane i konkretnie zagęszczone.
Fundamenty zalane 17 Październik. Można by powiedzieć hura!, ale na to za wcześnie.
Po zalaniu i odkryciu foli zastałem taki widok, uszkodzona została izolacja. Albo zrobił to koparkowy albo gruszka z betonem. Winnych nie szukałem wyciełem styropian i wkleiłem nowy i problem rozwiązany.
Wieczorem zasiadam przed kompem i przeglądam forum, zawsze człowiek się czegoś ciekawego dowie. No i przeglądam fora osób które budują malwe 2 i cofam się na ich fundamenty.
Wpadka II
Garaż w malwie powinien być obniżony o 32cm!!. Od razu telefon do ekipy i telefon do kierownika budowy. Nikt nie zauważył kierownik budowy był na etapie fundamentów z 4 razy i za każdym razem gadał czemu to jeszcze nie jest zalane ale nie zauważył że ściańy wymurowane na równo i zagęszczone do samej góry. Beton do skucia, piasek do wybrania i jeszcze raz trzeba zalać, przy okazji uszykowałem do zalanie fundament pod taras.
Rury od kanalizy zostawiłem tak jak były już nie było czasu żeby kuć i obniżać kanalize, bo zima zbliżała się wielkimi krokami.
Drugie zalanie 9 listopad.
Na koniec listopada przykryłem wszystko plandeką i zostawiłem tak na zimę. Niewiem czy to był dobry pomysł. W lutym już zacząłem zamawiać towar i pojechałem sciągnąć plandeke i uszykować miejsce na bloczki. Parę dni później przyszły lutowe przymrozki po -15.
Dwa tygodnie po ściągnięciu plandeki podniosło posadzkę w całym salonie równo o około 1cm. Dziwne bo cała glina była ze środka wyciągnięta. Po tych wszystkich przygodach jestem chyba uodporniony na jakieś nieszablonowe sytuacje na mojej budowie. Za jakiś czas sprawdzę czy posadzka opadnie. Trzeba zrobić drenaż opaskowy i wode odprowadzić jak najdalej od budynku. Mam nadzieje że posadzka w gotowym salonie nie będzie pływająca. Tyle dobrze że na chudziaku nie ma żadnego pęknięcia.
Komentarze